piątek, 23 grudnia 2016

23 grudnia

Na te nadchodzące Święta Bożego Narodzenia życzę wszystkim bliższym i dalszym znajomym radości z narodzin Zbawiciela, zdrowia, spokoju od niepokoju co dookoła nas, ciepła płynącego z obecności najbliższych, a ponadto rzecz jasna smacznej wieczerzy wigilijnej oraz wymarzonych prezentów pod choinką. Jako tradycyjny prezencik ode mnie istne multikulti - chór o małym Izraelicie "Dzieciątko się narodziło" napisany przez Niemca w języku Szekspira 😄 Wesołych Świąt !



La adorazione dei pastori (Rubens, Fermo).jpg

poniedziałek, 12 grudnia 2016

11 grudnia

Kolejna notka rocznicowa kto w tym dniu przyszedł na świat i kto go opuścił...a było tych osób dość sporo i to wybitnych

 - ojciec współczesnego hutnictwa John Baildon ( w wieku 32 lat osiadł w Gliwicach, gdzie spędził kolejne 42 lata swego życia )

 - znakomici kompozytorzy XIX - wieczni Hector Berlioz  i Mieczysław Karłowicz

- radziecki dysydent Aleksander Sołżenicyn 

- założyciel zespołu Maanam, znakomity gitarzysta Marek Jackowski

Natomiast zmarli tego dnia m.in.

- były dowódca 1 Dywizji Pancernej gen. Stanisław Maczek

niedziela, 27 listopada 2016

27 listopada

Parę tygodni temu wspomniałem że skończyły 70 lat...http://historycznymiszmasz.blogspot.com/2016/09/5-wrzesnia-gdyby-zy-skonczyby-dzisiaj.html

3 dni temu minęło ćwierć wieku kiedy nie ma go już między nami...ale jest jego muzyka...jak sam śpiewał...


Dzień później odszedł z tego świata ostatni z żyjących komunistycznych dyktatorów okresu zimnej wojny...najbardziej znany rewolucjonista powojennego świata , miłośnik kobiet i cygar...El Comendante...

Znalezione obrazy dla zapytania fidel castro





niedziela, 20 listopada 2016

20 listopada

Dwie smutne rocznice związane ze Śląskiem...31 lat temu odszedł z tego świata Jorg - jedna z najbardziej zasłużonych dla województwa katowickiego postaci po 1945 r, mająca także (szczególnie dziś) licznych krytyków.

Ilustracja

A 17 lat temi odszedł człowiek który na zawsze kojarzyć się będzie wielu z ostatnią stroną "Dziennika Zachodniego"

Znalezione obrazy dla zapytania Gwidon Miklaszewski

niedziela, 6 listopada 2016

6 listopada

67 lat temu PoP został marszałkiem Polski...ktoś się dziwi? 

Ilustracja

W tamtych czasach "...Profesorze, myśmy w Pułtusku nie takie numery robili...." jak mawiał Stanisław Anioł który 25 lat temu, po tym jak ",,,Na piątym zjeździe aniołów stróżów został mianowany archaniołem..." dołączył niestety do ich grona...

niedziela, 30 października 2016

30 października

78 lat temu miał miejsce jeden z najsłynniejszych skandali w dziejach mediów .

Orson Welles, fotografia Carla Van Vechtena z 1937


A w taki sposób opisał go w swym felietonie Włodzimierz Kalicki

30 X 1938
Nalot Marsjan

W niedzielny wieczór miliony Amerykanów słuchają programu radiowego emitowanego przez Columbia Broadcasting System. O 20 zacznie się kolejna audycja bardzo popularnego Radiowego Teatru Mercury. Zespół teatru założonego przez 23-letniego reżysera i aktora Orsona Wellesa i Johna Housemana od niespełna czterech miesięcy przygotowuje co tydzień adaptację jakiejś powieści.
W odbiornikach słychać spikera: "Columbia Broadcasting System i afiliowane stacje prezentują Orsona Wellesa i Radiowy Teatr Mercury w >>Wojnie światów<< według Herberta G. Wellsa". I po muzycznej zajawce: "Panie i panowie, dyrektor Teatru Mercury i gwiazda tej audycji Orson Welles".
Teraz Welles opowiada z emfazą: "Wiemy już dziś, że we wczesnych latach XX wieku nasz świat był z bliska obserwowany przez inteligencje większe od ludzkiej (...), obserwowały tę ziemię zazdrosnymi oczami i powoli przygotowywały plany przeciwko nam".
Tylko niewielu słuchaczy zauważa przemyconą przez Wellesa w jednym zdaniu uwagę, że rzecz dzieje się pod koniec listopada przyszłego, 1939 roku, zatem jest literacką fikcją.
Potem, po rutynowej prognozie pogody, spiker zaprasza do transmisji programu muzycznego z najwyższego piętra nowojorskiego hotelu Park Plaza. Orkiestra Ramona Raquello gra "La Cumparsitę". Nagle muzyka cichnie.
"Panie i panowie, przerywamy nasz program muzyki tanecznej, aby podać specjalny komunikat z serwisu Międzykontynentalnych Wiadomości Radiowych. Dwadzieścia minut przed godziną dwudziestą profesor Farrell z obserwatorium Mount Jennings w Chicago donosi o zaobserwowaniu licznych eksplozji rozżarzonego gazu zdarzających się w regularnych odstępach czasu na planecie Mars. Spektroskop wskazuje, że gaz jest wodorem i porusza się w kierunku Ziemi z ogromną prędkością. Profesor Pierson z obserwatorium w Princeton potwierdza wystąpienie tego zjawiska i określa je jako, cytuję, >>podobne do strumienia niebieskiego płomienia wystrzelonego z działa<<. Wracamy teraz do muzyki Ramona Raquello" - informuje inny spiker.
Po chwili spiker łączy się ze studia z reporterem radiowym Carlem Phillipsem, który w obserwatorium Princeton przeprowadza wywiad o niezwykłych efektach na Marsie z prof. Piersonem.
Reporter: "Jest pan jako naukowiec całkiem przekonany, że na Marsie nie istnieje żyjąca inteligencja?".
Profesor: "Szanse, że nie ma tam inteligencji, oceniam na tysiąc do jednego".
Reporter dziękuje profesorowi, lecz w ostatniej chwili nieoczekiwanie przedłuża relację. Opowiada, że profesorowi w tej chwili doręczono ważną depeszę. Pyta, czy może ją odczytać. I czyta: "Sejsmograf zarejestrował wstrząs o sile niemal trzęsienia ziemi, który wystąpił w promieniu około 20 mil od Princeton. Podpisano: Lloyd Gray, szef działu astronomicznego".
Reporter Phillips pyta prof. Piersona, czy wstrząs ma coś wspólnego z tajemniczymi wybuchami na Marsie. Profesor uspokaja, że w rejonie Princeton upadł meteoryt i zbieżność z eksplozjami marsjańskimi jest przypadkowa.
Przez chwilę rozbrzmiewa poważna muzyka fortepianowa, ale nagle cichnie i spiker donosi, że właśnie na farmę w pobliżu Grovers Mill w New Jersey spadł ogromny, płonący obiekt. Zapowiada też, że na miejsce upadku jedzie już grupa reporterów z Carlem Phillipsem na czele i wkrótce nada on korespondencję na żywo.
Po chwili beztroska muzyka taneczna nadawana z hotelu Martinet na Brooklynie milknie. Zaaferowany Carl Phillips donosi, że wraz z prof. Piersonem dojechał w ciągu dziesięciu minut do farmy niejakiego Wilmutha w Grovers Mill, gdzie spadł tajemniczy obiekt. "Sądzę, że jest to rzecz bezpośrednio przede mną, do połowy spalona w ogromnym dole. To wygląda jak wielki cylinder. Metal powłoki jest... tak, nigdy nie widziałem czegoś podobnego do tego" - opisuje radiosłuchaczom swoje wrażenia.
"Ciekawi widzowie cisną się teraz blisko do obiektu. Moglibyście stanąć na stronie?" - pyta na żywo reporter. W tle słychać głos policjanta polecającego gapiom odsunąć się.
Niewielu słuchaczy pamięta, że to tylko słuchowisko radiowe, zresztą większość włączyła odbiorniki już po wstępnych zapowiedziach Orsona Wellesa i jest pewna, że to prawdziwa relacja na żywo. Podczas niedawnego kryzysu monachijskiego w Europie, kiedy wojna wisiała na włosku, amerykańskie stacje radiowe często przerywały programy, by informować o postępach negocjacji z Hitlerem.
Cała Ameryka słucha, jak reporter Phillips pyta profesora, co sądzi o dziwnym obiekcie. "Nie wiem, co myśleć. Pokrywa metalowa jest niewątpliwie pozaziemskiego pochodzenia" - odpowiada skonfundowany uczony.
Nagle reporter krzyczy, że pokrywa się odkręca. Słychać odgłos spadającego wielkiego kawału metalu. Phillips krzyczy: "Panie i panowie, to najbardziej przerażająca rzecz, jakiej kiedykolwiek byłem świadkiem... Momencik! Ktoś się gramoli z pustego czubka. Ktoś... albo coś. Widzę wychylające się z czarnej dziury dwa błyszczące dyski. Byłyby to oczy?". W tle słychać okrzyki przerażenia tłumu. Phillips relacjonuje dalej: "Wielkie nieba, coś wijącego się wychodzi z cienia, jak szary wąż. Teraz jest następny i kolejny, i jeszcze jeden! Wyglądają mi na macki. Teraz widzę ciało tej rzeczy. Jest duże, duże jak niedźwiedź. Ale ta twarz to... Panie i panowie, to jest nie do opisania... Oczy są czarne, usta są w kształcie litery V i ślina ścieka z warg bez brzegów".
Reporter dramatycznym tonem relacjonuje, jak kordon policji otacza dół, jak ośmiornicowaty stwór z Marsa unosi się na mackach i wąską wiązką światła uderza w policjantów. "Wielki Boże! Oni stają w płomieniach! Całe pole jest w ogniu! Lasy, stodoły, baki samochodów!" - krzyczy reporter Phillips.
Miliony słuchaczy zamierają z przerażenia przed głośnikami. Z każdą minutą w dramatycznej oprawie specjalnych efektów dźwiękowych przybywa straszliwych szczegółów. Że promienie śmierci Marsjanina zabiły na polu w Grovers Mill czterdziestu ludzi. Że gubernator New Jersey zarządził wprowadzenie stanu wojennego. Że osiem batalionów piechoty uzbrojonych w karabiny maszynowe otacza dół z Marsjaninem na dnie.
"Panie i panowie! Muszę złożyć oświadczenie. Te dziwne istoty, które wylądowały na rolniczym obszarze Jersey, to straż przednia armii inwazyjnej z planety Mars... Bitwa, która miała miejsce wieczorem koło Grovers Mill, zakończyła się najbardziej wstrząsającą klęską poniesioną przez jakąkolwiek armię nowożytnych czasów; 7 tysięcy ludzi z karabinami i karabinami maszynowymi zmagało się z jedną maszyną bojową najeźdźców z Marsa. Przeżyło tylko 120... Potwór kontroluje teraz środkową część New Jersey... Nie ma obrony, nasza armia jest... zmieciona... Artyleria, siły powietrzne, wszystko zmiecione... Cylindry Marsjan spadają na cały kraj. Jeden koło Buffalo, jeden koło Chicago, koło St. Louis... Stalowa głowa maszyny jest równa szczytom wieżowców... Wydobywa się z niej dym, czarny dym.... Osiąga Times Square. Ludzie próbują uciekać od tego, ale nadaremnie. Padają jak muchy..." - donoszą na przemian reporter i spikerzy.
Audycja wywołuje panikę w całych Stanach Zjednoczonych. Tysiące słuchaczy opuszczają domostwa i rzucają się z rodzinami do ucieczki. Tysiące chowają się w piwnicach, ładują broń, by drogo sprzedać swe życie. W Nowym Jorku mnóstwo ludzi ucieka z domów do parków. W Harlemie komisariaty policji przy ulicy 123 Wschodniej oraz 135 Wschodniej oblężone są przez uciekinierów domagających się informacji, dokąd będą ewakuowani. Łącznica telefoniczna redakcji "New York Timesa" w krótkim czasie przyjmuje 875 alarmów od przerażonych czytelników. Część z nich chce się dowiedzieć od dyżurnego redaktora, o której godzinie nastąpi koniec świata. W Newark ponad dwadzieścia rodzin z bloku przy Alei Hawthorne'a rusza do ucieczki na prowincję. Wszyscy mają głowy owinięte mokrymi ręcznikami dla ochrony przed marsjańskim gazem. Linia autobusowa Dixy Bus zawiesza kursy. Niedoszła pasażerka Dorothy Brown dzwoni z pretensjami do dyspozytora. W odpowiedzi słyszy: "Zbliża się koniec świata, a ja mam jeszcze parę spraw do załatwienia".
W całym kraju stanowe komendy policji co rusz rozsyłają do wszystkich posterunków dalekopisy z informacją, że audycja jest tylko słuchowiskiem fantas-tycznym. Policjanci starają się opanować panikę, tłumaczą, że inwazji nie ma.
O 20.48 agencja Associated Press nadaje depeszę: "Nota do wydawców gazet: alarmy od radiosłuchaczy w całych Stanach Zjednoczonych w sprawie upadku meteorytu, który zabił pewną liczbę mieszkańców Jersey, są rezultatem inscenizacji w studiu".
O 21 audycja Orsona Wellesa kończy się krzepiącą informacją, że marsjańskie potwory, które pokonały amerykańską armię, konają zainfekowane przez ziemskie bakterie, na które najeźdźcy nie są uodpornieni.
Wkrótce po zakończeniu audycji CBS emituje oświadczenie, w którym podkreśla, że nie chciała wprowadzić słuchaczy w błąd, przeciwnie, gdy zorientowano się, że uważają oni inscenizację za prawdziwą relację z pozaziemskiej inwazji, czterokrotnie informowano na antenie o fikcyjnym charakterze audycji. Potem głos zabiera Orson Welles. Tłumaczy, że zrobił inscenizację powieści H.G. Wellsa w taki sposób, bo obawiał się, że przy tradycyjnej aranżacji historii w oczywisty sposób nieprawdopodobnej słuchacze umrą z nudów 

niedziela, 23 października 2016

23 października

Chyba najważniejsza rocznica dla naszych węgierskich bratanków...

Znalezione obrazy dla zapytania Powstanie węgierskie 1956

Ilustracja

A tak wydarzenia z 25 października przedstawiono w filmie "1956 Wolność i Miłość"







niedziela, 2 października 2016



Dziś liczne rocznice tak radosne jak i smutne... . Co do tych pierwszych to dziś urodzili się:

 - dwaj wybitni dowódcy I wojny światowej: starszy został prezydentem swego kraju, młodszy został marszałkiem trzech krajów, w tym Polski.

                                  Paul von Hindenburg Ilustracja


- jeden z najlepszych i najpopularniejszych polskich aktorów powojennych: Marysia z "Poszukiwany - poszukiwana", inżynier Gajny z "40-latka", hrabia Poniemirski z "Kariery Nikodema Dyzmy", docent Furman z "Alternatywy 4", prezes Kłusek ze "Zmienników", oberleutnant von Nogay z "CK Dezerterów, pustelnik z "Igraszek z diabłem", szef z "Kabaretu Olgi Lipińskiej"...to tylko niektóre z jego wielu wybitnych ról

Wojciech Pokora

 - jeden z najlepszych brytyjskich basistów, od początku istnienia członek grupy Genesis, a później Mike and the Mechanics

Ilustracja

- piękniejsza połowa jednego z najpopularniejszych duetów muzycznych lat 80


- jedna z największych gwiazd muzyki rockowej lat 80 i 90

Ilustracja

- jeden z najwybitniejszych polskich pianistów  okresu powojennego

Janusz Olejniczak, Chicago 2009

- po prostu "Kasa" - i wszystko jasne

Ilustracja


Są też niestety i rocznice smutne.... . 2 października odeszli z tego świata:

- wybitny naukowiec, ostatni prezydent II RP

Ignacy Moscicki.jpg

- jeden z najwybitniejszych biegaczy długodystansowych w historii lekkiej atletyki

Paavo Nurmi (Antwerp 1920).jpg

- wybitny polski aktor teatralny i filmowy, niezapomniany Bogumił Niechcic z "Nocy i dni", czy profesor Wilczur ze "Znachora"









poniedziałek, 26 września 2016

25 września

Wspominki urodzinowe, bo to kilku wybitnych ludzi przyszło dziś na świat...

- największy ponoć amant w historii polskiego kina...w końcu tytuł wywiadu rzeki z nim "Na wieki wieków amant" nie wziął się chyba znikąd, poza tym chyba nie przypadkiem to właśnie on w Barejowskim "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" zagrał inżyniera Kwaśniewskiego, a w "Hydrozagadce" przyjaciela panny Joli... http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/29814,druk.html


- jeden z najwybitniejszych aktorów II połowy XX wieku, nie mniej sławny niż jego ojciec


oraz dwaj znakomici koszykarze, wybrani w odstępie 10 lat w Drafcie NBA prawie z tymi samymi numerami (nr.3 i nr. 5)

 - "Pająk", jeden z "byczych filarów" w czasach obu mistrzowskich trylogii Chicago



- "Mr Big Shot", znakomity generał parkietu, jeden z filarów mistrzowskiego składu Detroit Pistons w 2004 r, i MVP finałów 2004. Rozbici zostali w tych finałach 4:1 LA Lakers z Shaq'iem i Kobe'm  którzy przez poprzednie trzy lata wygrywali ligę NBA. W podziękowaniu za 7 sezonów w składzie Tłoków zastrzeżono jego numer 1 w lutym 2016 r. 





niedziela, 18 września 2016

18 września

46 lat temu odeszła jedna z największych postaci w dziejach muzyki rockowej...

Ilustracja

Tak jego ostatnie chwile opisał w swym felietonie Włodzimierz Kalicki

18 IX 1970: W czerwonym winie
Jimi Hendrix i jego narzeczona Monika Danneman nie zauważają, że mija północ. Zajęci są sobą. Za nimi całkiem niezły dzień: włóczenie się godzinami po Londynie, przesiadywanie w kafejkach, zakupy. Wrócili do mieszkania Moniki w dzielnicy Notting Hill wieczorem, o wpół do dziewiątej. Hendrix mieszka u Moniki, ale w trasy koncertowe wyrusza sam. Niebieskooka blondynka z Niemiec, była łyżwiarka figurowa, miała czekać na jego powrót. I czekała zawsze cierpliwie, choć o narkotycznych imprezach, nieustannych damskich podbojach słynnego wirtuoza gitary krążyły po światku muzycznym niesamowite, smakowite opowieści.
Teraz ma go jednak tylko dla siebie. Po powrocie Monika ugotowała spaghetti. Wypili butelkę wina, rozmawiali o przyszłości, o małżeństwie. Potem przygotowali kąpiel i zanurzyli się w wannie. Jimi umył Monice włosy i przenieśli się do łóżka.
Czas płynie leniwie, oboje nieustannie popijają. Dochodzi druga w nocy, Hendrix zbiera się i oznajmia Monice, że musi wyjść na spotkanie ze znajomymi. Prosi ją, by go odwiozła. Na miejscu umawia się z Moniką, że wróci po niego za mniej więcej godzinę. Ze znajomymi Hendrix popala marihuanę, zażywa amfetaminę, pije wino.
O umówionej porze Monika przyjeżdża i zabiera Jimiego do domu. Hendrix pokazuje jej fiolkę z jakimiś narkotykami, które dostał od znajomych, i wyrzuca je. Monika przygotowuje mu kanapkę z tuńczykiem. Popijają wino i idą do łóżka. Potem słuchają muzyki, znów piją wino. Do snu zbierają się dopiero o siódmej rano. Monika bierze proszki nasenne i zasypia od razu. Z Hendriksem nie jest tak prosto. Pobudzony amfetaminą nie może zasnąć. Łyka dziewięć pigułek środka usypiającego Vesparax używanego przez Monikę i poprawia pigułką innego barbituratu - Seconalu. Wreszcie zasypia.
Monika budzi się o 10.20 rano. Nie ma już papierosów i zbiera się do wyjścia. Wie jednak, że Jimi nie cierpi, gdy wychodzi z domu ukradkiem. Wraca do niego, by powiedzieć, że wyskakuje tylko na chwilkę. Hendrix śpi. Monika budzi go, ale bezskutecznie. Dostrzega ślady wymiocin w jego ustach i w nosie. Jimi rzęzi. Monika potrząsa nim, ale Jimi jest nieprzytomny. Spanikowana dzwoni do przyjaciela Hendriksa, frontmana The Animals Erica Burdona. Potem do kolejnych przyjaciół i znajomych. Radzą jej, by czym prędzej usunęła z mieszkania narkotyki Jimiego i wzywała pogotowie. Monika niezbornie miota się w poszukiwaniu prochów, wreszcie dzwoni po karetkę.
Lekarz zjawia się w mieszkaniu o 11.20. Przy łóżku zauważa opakowanie po środku nasennym, w którym brakuje dziewięciu pigułek. Sanitariusze i Monika wyprowadzają konającego muzyka w pozycji pionowej, trzymając go pod ramionami. Jest prawie nagi, tylko na biodrach ma jakąś bieliznę, a dookoła szyi owiniętą bluzę. Głowa Hendriksa bezwładnie opada. Karetka jedzie do St. Mary Abbots Hospital na Kensington 25 minut. W szpitalu sanitariusze przekładają Jimiego na wózek i wiozą do wielkiego pomieszczenia w izbie przyjęć.
Doktor John Bannister nie wyczuwa tętna. Zauważa ślady wymiocin w ustach i w nosie. Gdy próbuje je oczyścić, z ust wylewa się czerwone, nieprzetrawione wino. Dr Bannister, jeszcze jeden lekarz i zespół pielęgniarek biorą się do roboty. Metalową ssawką długości 18 cali lekarze usiłują oczyścić drogi oddechowe, ale zaraz zalewa je czerwone wino z żołądka Jimiego. Podłączają monitor i stwierdzają, że akcja serca ustała. Po półgodzinie lekarze się poddają. Nie mają pojęcia, że leżący przed nimi niespełna trzydziestoletni, półnagi, martwy Murzyn z kędzierzawą fryzurą afro był geniuszem gitary, być może najwybitniejszym gitarzystą rockowym wszech czasów, artystą, który zrewolucjonizował grę na tym instrumencie. Konstatują, że nieznany mężczyzna nie zmarł wskutek zażycia tabletek nasennych; dziewięć pigułek to dawka duża, ale nie śmiertelna. Dr Bannister uznaje, że po wzięciu tabletek zmarły musiał dostać odruchu wymiotnego. Ale wskutek działania tabletek był bardzo senny i nie koordynował swych odruchów - w czasie wymiotowania czerwonym winem wykonywał jednocześnie wdechy. Udusił się własnymi wymiocinami. O śmierci gwiazdy szybko dowiadują się londyńscy reporterzy. Wieczorem stateczny "The Times" kończy przygotowywać do druku artykuł "Kluczowa postać w rozwoju muzyki pop": "Jimi Hendrix, muzyk pop, zmarł wczoraj w Londynie. Jeżeli Bob Dylan był człowiekiem, który odmienił teksty muzyki pop tak dalece, że po nim mogły one zajmować się innymi tematami niż tylko miłość nastolatków, to Jimi Hendrix był daleko bardziej odpowiedzialny za muzyczną metamorfozę, którą pop przeszedł w ostatnich trzech latach (...) Jego granie było zakorzenione w bluesowym stylu BB Kinga, ale zostało unowocześnione przez użycie wzmacniacza jako narzędzia muzycznego. Często komponował swą grę z pasm dźwięków sprzężenia zwrotnego, oplatających swobodnie ulatujący bas i perkusję. Cały dźwięk grupy Hendriksa, luźny, improwizowany i boleśnie głośny, był rewolucyjny i natychmiast zmienił styl gry współczesnych gitarzystów. Jako śpiewak i kompozytor był jednym z pierwszych czarnych muzyków, którzy spożytkowali urządzenia elektroniczne oferowane przez muzykę rockową, i jego pieśni i głos, będące pod dużym wpływem Dylana, stworzyły być może pierwszą skuteczną fuzję bluesa i białego popu"

poniedziałek, 5 września 2016

niedziela, 14 sierpnia 2016

poniedziałek, 25 lipca 2016

25 lipca

Z drobnym poślizgiem doręczono kolejny post...nieprzypadkowo tak rozpoczynam, bowiem wczoraj 53 urodziny świętował najbardziej znany listonosz w historii NBA :)



poniedziałek, 11 lipca 2016

11 lipca

Kończy się pewna epoka w historii NBA. Po zakończonym niedawno sezonie  na zasłużoną  emeryturę zdecydowały się odejść dwie wielkie gwiazdy tej ligi. A właściwie rzec by można legendy - bo ci dwaj są już wspominani jako jedne z największych postaci w jej historii. O tym że Kobe Bryant kończy grę po tym sezonie wiadomo było już od kilku miesięcy - sam zresztą to zapowiedział. Natomiast dziś swoją decyzję ogłosił Tim Duncan.







Liga nie będzie już taka sama...



niedziela, 3 lipca 2016

3 lipca

Zmarł Ellie Wiesel , jedna z najważniejszych, acz zapomnianych postaci XX wieku. Pisarz i dziennikarz pochodzenia węgiersko - żydowskiego, laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 1986 r.
To on był twórcą najstraszniejszego chyba pojęcia XX wieku - Holocaust

Plik:Elie Wiesel 2012 Shankbone.JPG

niedziela, 19 czerwca 2016

19 czerwca

W nocy z czwartku na piątek po raz kolejny odbędzie się Draft ligi NBA - nabór najlepszych koszykarzy - studentów i zawodników z Europy do najlepszej koszykarskiej ligi świata. W tym roku z numerem 1 zostanie zapewne wybrany Ben Simmons lub Brandon Ingram. Życzyć im trzeba by żaden z nich nie skończył tak smutno jak Len Bias - numer 2 w Drafcie 1986 . Do dziś uważany jest za jeden z największych talentów który nie zagrał ani jednego meczu w lidze NBA/ Kto wie jak potoczyła by się historia Boston Celtics, gdyby nie ta pechowa noc... .



Powyżej - pierwsza piątka Draftu 1986: od lewej Kenny Walker, Chuck Person, Brad Daugherty, Len Bias i Chris Washburn. 

I jeszcze jedna smutna rocznica ze świata NBA...6 lat temu zmarł do 1993 r. największy (dosłownie) gracz w historii NBA - Manute Bol (na zdjęciu poniżej z najniższym graczem w historii NBA - Mugsy Bogues'em ). 



niedziela, 22 maja 2016

22 maja

73 lata temu w Warszawie miała miejsce jedna z najniezwyklejszych akcji w historii europejskiego ruchu oporu podczas II wojny światowej. Młody żołnierz Armii Krajowej wiedząc iż jest nieuleczalnie chory postanawia polec z bronią w ręku zabiwszy przedtem w zamachu tylu Niemców ilu zdoła. Więcej o tej niezwykłej akcji w znakomitym artykule Biszopa