niedziela, 27 października 2013

27 października
Tak się szczęśliwie złożyło iż w tym dniu przyszło na świat 4 świetnych komików. Jeden z nich niestety odszedł już z tego świata, trzej pozostali nadal żyją i możemy ich jeszcze podziwiać czasem na ekranie. Ale po kolei...
Rok 1922 - na świat przychodzi Poul Bundgaard.  Nazwisko może nic nie mówi przeciętnemu człowiekowi (choć w krajach skandynawskich był on znanym  śpiewakiem operowym - w latach 60 wziął udział w nagraniu kilkudziesięciu płyt) ale gdy zaczyna się rozmowa o serii komedii "Gang Olsena"...nie możemy wyobrazić sobie tego zgranego trio w składzie dwuosobowym - Egon, Benny (ten jego charakterystyczny krok) i ten trzeci...Kjeld ze swoją nieodłączną torbą lekarską, największy panikarz w całym zespole, będący pod pantoflem swojej żony Ywonne. Ale gdyby nie jego mieszkanie Egon nie miałby gdzie się zatrzymać, wypić Tuborga i wypalić cygara po kolejnej odsiadce, nie miałby gdzie przedstawić kolejnego, jak mawiał Benny "klawego planu". Niestety ostatni, czternasty film z serii, zatytułowany nomen omen "Ostatni skok Gangu Olsena" okazał się także ostatnim dla Poula Bundgaarda który zmarł w trakcie kręcenia zdjęć w roku 1998.


Poniżej fragment jednej z przygód Gangu Olsena (niestety w języku niemieckim). Ale jest Egon i jego klawy plan, Benny w przykrótkich spodniach i jego charakterystyczny krok oraz oczywiście Kjeld...


W tym samym roku przyszedł na świat Michel Galabru - niezapomniany Jerome Gerber, komendant posterunku żandarmerii w Saint-Tropez i główny antagonista swojego podwładnego Ludovica Cruchota. Jak oni ze sobą umieli współpracować... to trzeba zobaczyć... . Prywatnie do swej śmierci Louis de Funes był jego najbliższym przyjacielem, osobą pomagającą mu na planie w trudnych chwilach.

 Poniżej dwie znakomite sceny:
 egzamin pisany przez Cruchota i Gerbera (niestety jak zawsze cały show kradnie Louis de Funes)


marsz żałobny Chopina grany przez żandarmów (a właściwie na nich) po tym jak dotarła do nich wieść o śmierci ich komendanta. Cóż za poświęcenie...a jaki czysty dźwięk...

Rok 1939 - na świat przychodzi Dennis Moore, klient sklepu zoologicznego, minister głupich kroków...po prostu John Cleese, jeden z filarów Latającego Cyrku Monty Pythona.
Jonh Cleese: And now for something completly different
Człowiek Oto (Michael Palin): It's...










 I wreszcie rok 1952. Na świat przychodzi ten który w swoim najsłynniejszym filmie "Życie jest piękne" potrafił opowiedzieć o strasznym czasie II wojny światowej z humorem, choć był to śmiech przez łzy.Sam zagrał w tym filmie główną rolę co przyniosło mu w 1997 r. Oscara. To Roberto Benigni - znakomity włoski komik, ale także aktor i reżyser. Wystąpił także w filmach "Kawa i papierosy" Jima Jarmuscha, "Pinokio" (reżyser i rola tytułowa - niestety dostał za nią Złotą Malinę), "Asterix i Obelix kontra Cezar" (jako Dwulicus, znakomicie zdubbingowany przez Artura Barcisia).
Poniżej znakomita scena z filmu "Życie jest piękne" w której tytułowy bohater tłumaczy swojemu synowi jak przetrwać w obozie koncentracyjnym. Smutne i śmieszne zarazem...





1 komentarz:

  1. Tą notką uświadomiłeś mi że, Louis de Funes nie żył już w momencie kiedy oglądałem filmy z jego udziałem jakieś 20 lat temu. Zawsze mi się wydawało że on gdzieś tam sobie mieszka we Francji a przecież za rok miałby 100 lat :)

    OdpowiedzUsuń