sobota, 21 czerwca 2014

21 czerwca

Dziś mija 95 lat od jednego z najbardziej dramatycznych wydarzeń w dziejach historii wojen morskich. 21 czerwca 1919 r. doszło do samozatopienia floty  niemieckiej  w Scapa Flow. Wypadki gdy załoga zatapiała swój własny okręt by nie dostał się w ręce wroga zdarzały się już wcześniej.
Natomiast nigdy wcześniej ani później takie wydarzenie nie miało miejsca w takiej skali:
10 pancerników, 5 krążowników liniowych, 5 krążowników lekkich, 32 niszczyciele poszły na dno. Przyczyny tej decyzji, podjętej przez admirała Ludwiga von Reutera (zdjęcie poniżej) i dziwne zachowanie Anglików przedstawia w swoim znakomitym felietonie Włodzimierz Kalicki
 
   



21 czerwca 1919 r. Wielki bulgot

Włodzimierz Kalicki

Cesarskie Niemcy przegrały wojnę światową i w listopadzie zeszłego roku w Compiegne musiały podpisać zawieszenie broni z państwami alianckimi. Artykuł 23 układu z Compiegne przewidywał, że 74 wymienione z nazwy niemieckie okręty na czas rokowań mają być rozbrojone i internowane w którymś z portów neutralnych lub sojuszniczych. Ostatecznie wpłynęły one do brytyjskiego Scapa Flow

O świcie w mgłach okrywających Scapa Flow, wielkie kotwicowisko Royal Navy, o rozmiarach 27 km na 25 km, między wyspami Orkadów na północ od Szkocji, zaczyna się ruch. Ciemnoszare kadłuby dziesięciu brytyjskich pancerników jeden po drugim ruszają ze swoich miejsc postoju i powoli kierują się w stronę Sound of Hoxa - głównego wyjścia ze Scapa Flow na pełne morze - wąskiego przesmyku między wyspami Flotta i South Walls, który w najwęższym miejscu ma tylko niecałe 1,5 mili szerokości.

Brytyjska Pierwsza Eskadra Okrętów Liniowych pod dowództwem adm. Sidneya R. Fremantle'a wypływa na ćwiczenia artyleryjskie. Gdy ostatni z pancerników znika w gardzieli Sound of Hoxa, jedynymi brytyjskimi okrętami wojennymi na rozległym akwenie Scapa Flow są, nie licząc kilkunastu malutkich jednostek strażniczych, dwa kontrtorpedowce - "Vesper" i "Vega".

Ale spokojne wody Scapa Flow nie są puste. Pomiędzy niewielkimi wyspami Hoy, Cava i Fara stoi na kotwicach ławica 74 okrętów. Jedenaście potężnych okrętów liniowych i pięć krążowników liniowych zgrupowanych jest po zachodniej stronie, osiem krążowników lekkich nieco bardziej ku wschodowi. Pomiędzy pancernikami i krążownikami rozrzucone są niewielkie kontrtorpedowce - jest tu ich aż 50. To okręty Hochseeflotte, niemieckiej cesarskiej marynarki wojennej.

Ziściło się marzenie niemieckich admirałów - ich flota wojenna wreszcie cumuje w sanktuarium brytyjskiej Royal Navy. Tylko w jakże żałosnych okolicznościach!

Cesarskie Niemcy przegrały wojnę światową i w listopadzie zeszłego roku w Compiegne musiały podpisać zawieszenie broni z państwami alianckimi. Artykuł 23 układu z Compiegne przewidywał, że 74 wymienione z nazwy niemieckie okręty na czas rokowań mają być rozbrojone i internowane w którymś z portów neutralnych lub sojuszniczych. Ostatecznie wpłynęły one do Scapa Flow. Bezbronne, ze zredukowanymi załogami (na wielkich pancernikach Brytyjczycy pozwolili na pozostanie zaledwie po 60 marynarzy, na kontrtorpedowcach zaś po 10), pozbawione łączności z krajem i komunikacji między sobą, niemieckie okręty czekają na decyzje konferencji pokojowej. Nikt w Europie nie ma jednak wątpliwości - w końcu jako łup wojenny przypadną państwom zwycięskiej Ententy.

Z pokładu lekkiego krążownika "Emden", okrętu flagowego internowanej floty, wyjściu brytyjskich pancerników na pełne morze przygląda się przez lornetkę szczupły, siwowłosy mężczyzna z krótką bródką i zaczerwienionymi od niewyspania oczami. Dowódca internowanej niemieckiej floty kontradmirał Ludwig von Reuter wczoraj przeczytał w brytyjskich gazetach, które dostarczono na pokład "Emdena", że niemiecki rząd nie chce zgodzić się na oddanie aliantom internowanej w Scapa Flow floty wojennej. Berlin zaproponował zwycięskiej Entencie, że swe okręty sprzeda państwom na całym świecie, ale propozycja ta została odrzucona. Niemcy mają przyjąć warunki pokojowe w ciągu najbliższych pięciu dni albo Ententa zrywa zawieszenie broni - donosiły brytyjskie gazety. Ba, ale niemiecki dowódca dostał prasę z czterodniowym opóźnieniem. Termin ewentualnego zerwania zawieszenia broni upływa zatem dziś.

Zerwanie zawieszenia broni - to wojna! Kontradmirał von Reuter nie ma złudzeń, że Brytyjczycy pozostawią jego okręty w spokoju. Korzystając z tego, że ich załogi są zredukowane do zupełnego minimum i pozbawione broni, amunicji oraz materiałów wybuchowych, na pewno będą chcieli zdobyć je abordażem.

Von Reuter już dawno postawił sobie za punkt honoru, by niemiecka flota nie wpadła w ręce zwycięzców. Przed kilkoma tygodniami opracował tajny rozkaz nakazujący samozatopienie wszystkich internowanych w Scapa Flow okrętów. Na sygnał "Paragraf 11" załogi mają otworzyć zawory denne - kingstony - swoich okrętów, podwodne wyrzutnie torpedowe, zawory skraplaczy pary, a także grodzie wodoszczelne wewnątrz kadłubów.

Brytyjczycy rzeczywiście w tajemnicy przygotowują się do nagłego zajęcia niemieckich statków. Ale to tylko pozory na użytek ewentualnego śledztwa w brytyjskim parlamencie. W rzeczywistości gra idzie o sprowokowanie niemieckich oficerów i marynarzy, by sami zatopili swe okręty. Londyn nie ma interesu w przejęciu całej i nienaruszonej niemieckiej floty wojennej. Musiałby ją bowiem podzielić między Royal Navy i floty swych sojuszników. Gdyby zaś okręty niemieckie jakimś cudem znikły i nie byłoby czego dzielić, po wojnie przewaga brytyjskiej floty nad resztą flot świata byłaby dużo większa.

Brytyjski rząd i admiralicja przygotowały szatański plan. Brytyjskie gazety z wiadomościami o grożącym zerwaniu rozejmu dostarczono pozbawionemu kontaktów z Niemcami von Reuterowi akurat wczoraj, na dzień przed upływem terminu ultimatum Ententy wobec Berlina. Admirał Fremantle zataił wczoraj przed niemieckim kontradmirałem, że termin ten alianci w ostatniej chwili przesunęli jeszcze o dwa dni. A dziś o świcie, w tak napiętej sytuacji, brytyjska Pierwsza Eskadra Okrętów Liniowych, jedyna siła, która mogłaby pokrzyżować szyki niemieckim załogom, wychodzi w morze na ćwiczenia! O 11.20 na maszcie "Emdena" pojawia się sygnał: "Paragraf 11 wykonać!".

Pierwsi otwierają kingstony marynarze pancernika "Friedrich der Grosse", byłego okrętu flagowego Hochseeflotte. W ich ślady idą obsady kolejnych jednostek. Na pozór nie dzieje się nic szczególnego. "Friedrich der Grosse" nabiera wody tak powoli, że brytyjscy marynarze z kilkunastu niewielkich jednostek strażniczych nie zauważają niczego niepokojącego. O godz. 12 "Friedrich der Grosse" nagle przechyla się na burtę i woda wlewa się doń także przez otwarte iluminatory. Niemieccy marynarze pośpiesznie spuszczają szalupy i schodzą z pokładu. Chwilę później pancernik przewraca się i idzie na dno.

Brytyjczycy podnoszą alarm. Prości marynarze ze strażniczych trawlerów nie mają pojęcia o podstępnych grach swej admiralicji. Dla nich internowana niemiecka flota to uczciwie zdobyty łup wojenny. Łup, który na ich oczach idzie na dno. Ale co mogą zrobić wobec tonących olbrzymów? Brytyjscy marynarze otwierają ogień do schodzących do szalup członków załóg pancerników "Markgraf", "Bayern", "Kronprinz Wilhelm", krążownika "Frankfurt" i kilku niszczycieli - w nadziei, że zmuszą ich do powrotu na okręty, a tam, by ratować swe życie, Niemcy będą musieli zamknąć grodzie wodoszczelne.

Niemcy powiewają białymi flagami, ale na tonące okręty wracać nie mają zamiaru. Brytyjczycy nie przerywają ostrzału. Giną dowódca "Markgrafa" kapitänleutnant Walther Schumann i jeden z bosmanów, marynarz z pancernika "Bayern", marynarz z załogi "Kronprinz Wilhelm", marynarz z krążownika "Frankfurt" i czterech członków załóg niszczycieli.

O godz. 13 toną cztery pancerniki, krążownik liniowy i lekki krążownik. Kontradmirał von Reuter poleca otworzyć kingstony na swoim okręcie flagowym - krążowniku "Emden".

Okręty brytyjskie ostrzeliwują z lekkiej broni jednostki niemieckie i próbują odholować je na pobliskie mielizny. Udaje się im zapobiec zatonięciu jedynie pancernika "Baden". Trzy krążowniki lekkie, w tym "Emden", oraz kilkanaście kontrtorpedowców po odholowaniu osiadają płytko na mieliznach.

Z wód Scapa Flow sterczą okrętowe maszty, czasem górne części kominów. Dziesięć pancerników, pięć krążowników liniowych, drugie tyle krążowników lekkich i 32 kontrtorpedowce leżą na dnie. Bajecznie kosztowna duma Niemiec znikła w ciągu pięciu godzin.


Wystające z wody kominy i maszty krążownika liniowego "Hindenburg"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz