Kolejna notka rocznicowa...
56 lat temu przyszła na świat "Święta dłoń" (w języku portugalskim Mão Santa).
Taki pseudonim nosi brazylijski koszykarz Oscar Schmidt. Chyba jeden z najlepszych jakim nie dane było zagrać w NBA. Fakt, w Drafcie 1984 wybrali go New Jersey Nets ale on sam odrzucił możliwość rywalizacji z MJ'em, Magic'iem, Dr. J i innymi wielkimi wybierając grę dla swojej drużyny narodowej. Niby jedno nie szkodzi drugiemu, ale do 1989 r. w myśl międzynarodowych przepisów zawodnicy NBA, jako zawodowcy nie mogli występować w swoich drużynach narodowych. Swój nieprzeciętny talent strzelecki prezentował więc na parkietach ligi włoskiej gdzie siedmiokrotnie (1984, 1985, 1986, 1987, 1989, 1990, 1992) był królem strzelców. W latach 1982-93 grając w barwach Caserty i Pawii osiągnął w 403 meczach niewiarygodną średnią 34,6 pkt na mecz. W lidze hiszpańskiej, szło mu jeszcze lepiej. Grając w latach 1993-95 w drużynie Valladolid osiągnął znakomitą średnią 28,2 pkt. Może i punktów mniej ale jest to średnia tylko z 71 meczów. Na arenie międzynarodowej był filarem swojej drużyny na pięciu olimpiadach ( trzykrotnie miejsca 5, miejsce 6 i miejsce 9; średnia punktów 28,8), czterech mistrzostwach świata ( miejsca 3,4,5 i 8; średnia punktów 25,5 na mecz) oraz na dwóch Igrzyskach Panamerykańskich, kiedy to Brazylijczycy zdobyli brąz w 1979 r. i złoto w 1987 r. Na tym drugim turnieju w meczu finałowym zdobył w meczu finałowym 46 pkt, prowadząc swoją drużynę do zwycięstwa 120-115, mimo wyniku 54-68 do przerwy. Aha, zapomniałbym wspomnieć że przegranymi była w tym meczu drużyna USA,w której składzie byli wówczas m.in David Robinson, Danny Manning, Pervis Ellison, Rex Chapman i Dan Majerle. Zakończył karierę w wieku 45 lat, i jest do dziś rekordzistą świata w liczbie zdobytych w karierze punktów - 49 737. Poniżej mała próbka jego umiejętności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz